Rozmówki rodzinne...

Rozdział: "Bądźmy w kontakcie"  
Sobotni wieczór. Nie śpimy, bo nie ma jeszcze Adriana, a nie zadzwonił ani nie napisał, że później wróci. W końcu kiedy staje w drzwiach, musi wysłuchać naszych dramatycznych kazań, jak to o nas wcale nie myśli, jak lekceważy nasz niepokój, jak nie stać go nawet na jednego esemesa do matki itp. itd.
Adrian słucha w milczeniu, a gdy kończą nam się argumenty, mówi zdegustowany:
 - Włączcie sobie telefony, bo chyba wam padły. Teraz idę spać, ale jutro rano oczekuję przeprosin.
😍

Rozdział: "Przyszłość systemu edukacji"
W drodze na zajęcia, które wyjątkowo dzisiaj, w sobotę. 
Konrad z tylnego siedzenia zrezygnowany:
-Mamo, a czemu w Szwecji to dzieci mają tylko cztery godziny lekcji dziennie, a u nas tak dużo
Ja: Nie wiem synku, ale jak będziesz się dobrze uczył to może zostaniesz ministrem edukacji i wprowadzisz tylko cztery lekcje dziennie i u nas.
Chwila ciszy, po której słyszę z tyłu:
-A, lepiej nie. Boję się, że bym przesadził i wprowadził cztery tygodniowo albo coś...
😊

Rozdział: "Są pewne priorytety"
Ranek. Jeden z tych, gdy jest jeszcze szansa, że zdążę do pracy.
Na szesnastym schodku, jak Konrad woła jeszcze z łóżka:
-Mamo, mamo zaczekaj, wróć się, muszę ci powiedzieć coś ważnego.
Szesnaście schodków na górę.
- No co tam?
- Wymienię ci tylko wszystkich graczy z Realu Madryt, dobra?
Tu następuje wyliczanka. Spóźnię się na bank.
- Super. Ja bym ich nie zapamiętała. Muszę lecieć. Naprawdę.
Na szesnastym schodku:
-Mamo, mamo, wróć się, proszę cię. Zapomniałem ci coś powiedzieć!
Szesnaście schodków w górę:
- Co tam?
- Jeszcze rezerwowi...
😍

Rozdział: "Uznanie najbliższych"
Wieczór. Moje chłopaki w kuchni. Ja przy komputerze.
Rosnę od środka, bo słyszę jak mój Mąż mówi do dzieci:
 - Matka to cały czas jak nastolatka...
Postanawiam drążyć temat:
 - W sensie, że tak młodo wyglądam? - wołam zalotnie.
 - W sensie, że wszyscy głodni, a ty na Facebooku siedzisz...
😖

Rozdział: "Wzajemność świadczeń"
Krótka wymiana zdań z młodszym synem:
- Konradek, zrobisz coś dla mnie? Przynieś mi telefon z przedpokoju.
- Mamo, a ty coś dla mnie zrobisz?
- Pewnie.
- Przynieś go sobie sama...
😮

Rozdział: "Rodzinne rytuały"
Ostatnio przejęłam od Męża obowiązki podwożenia dziecka do Szkoły Muzycznej. Niestety  spóźnimy się i to przeze mnie, a wiem jak Konrad tego nie lubi. Wyrzuty sumienia rosną, gdy Konrad z tylnego siedzenia z pretensją w głosie mówi:
 - A tata to mi zawsze kupował batona...
 - Synku, ja nie znam tych waszych rytuałów. Powiedz mi o nich, to ja się dostosuję i będzie jak z tatą.
 - Reszta to już zawsze była taka sama. Tata się spóźniał, ja się gniewałem, ale on mi potem za to kupował batona....
😍

Rozdział: "Nieodkryty talent"
Wchodzę do domu. Cisza. Wszyscy trzej siedzą w milczeniu każdy na innej kanapie patrząc na wyłączony telewizor. Widać, że była ostra kłótnia.
 - Co się dzieje? Czemu tu jest taka atmosfera? Kłócicie się? Wszyscy łącznie z tatą?
Cisza.
Co się dzieje? - pytam wzrokiem Męża. On pokazuje na leżący na ławie rysunek Konrada. Na kartce przepiękna ryba.
 - A - myślę sobie - nie dość wystarczająco pochwalili jego talent i się boczy.
Postanawiam to naprawić.
- Konradku! Ty to narysowałeś synku? Przepiękna rybka! Że też tak umiesz, śliczna - rozpływam się.
Konradek bez słowa wstaje z fotela, mija mnie ze złością i znika w pokoju trzaskając drzwiami.
 - O co chodzi?  - pytam Męża.
On tylko wzrusza ramionami. Na szczęście Adrian wyjaśnia:
 - To podobno koń, mamo....
😍

Archiwum rozmówek rodzinnych...

Rozdział: "Definicja udanych ferii"
Zima. Ferie. Adrianek jako przedszkolak uczy się jeździć na nartach. Bardzo to przeżywam. Uważam, że jest jeszcze na to za mały, stok jest za stromy, a narty to wyjątkowo niebezpieczny sport. Mąż ma jednak inne zdanie na ten temat. Ostatecznie więc zgadzam się, ale nie chcę na to wszystko patrzeć, a gdy wracają mam niemal łzy w oczach. Po powrocie mój Tata przeprowadza wywiad z wnukiem:
 - Jak było na feriach Adrianku?
 - Wspaniale Dziadku! My z Tatą zjeżdżaliśmy na nartach jak szaleni, a Mama za taką drewnianą budą płakała...
😌

Rozdział: " Skazany na sukces"
Późny listopad. Wieczór. Kolacja. Adrian opowiada, że w jego klasie (był wtedy w III klasie podstawówki) urządzane są Jasełka. 
 - Pani przydzieliła mi rolę Józefa - mówi od niechcenia.
Przy stole szum. Mąż klepie go po ramieniu przepełniony dumą, ja podrywam się ze swojego miejsca i przytulam go, mówiąc:
 - To dopiero teraz mówisz, synku?  Wiesz, jaki to zaszczyt być Józefem? Tak się cieszę...
 - Musimy jakiś super strój wymyślić - dodaje Mąż.
Adrian z nonszalancją;
 - Dobra, nie szalejcie. Nie zgodziłem się. Za dużo tekstu było. Będę wołem.
😃

Rozdział: "Granice cierpliwości Dziadka"
Urlop, na który pochopnie wybrali się z nami moi rodzice, zamiast odpoczywać od wnuków.
Pięcioletni wtedy Konrad, rozbrykany jak nigdy, po wielogodzinnym okupowaniu mojego Taty wreszcie przychodzi do mnie:
 - Mamo, a czy ty to masz mózg? - pyta od niechcenia.
 - Słucham? - nie wierzę własnym uszom.
 - No, czy ty masz mózg?
 - Konradek, co to w ogóle jest za pytanie?
Konrad z dumą:
 - Dziadek mi takie zadał...
😌

Rozdział: "Kto tu kogo pilnuje?"
Środek dnia w środku tygodnia. Ja w pracy. Pięcioletni wtedy Adrianek w domu z Babcią. Komórka wyświetla przychodzące połączenie z domu. W słuchawce Adi:
- Cześć mama. Widzisz, umiem wybierać twój numer - cieszy się. Kilka dni wcześniej ustawiłam swój numer w skrótach wybierania na stacjonarce, żeby w razie czego mógł do mnie zadzwonić kiedy będę w pracy.
- Super synku, ale miałeś do mnie dzwonić tylko jak coś będzie nie tak. Wszystko w porządku?
- Wszystko, mama.
- To daj mi Babcię do telefonu, dobrze?
- Babcia nie może podejść, jest na balkonie.
- Co Babcia robi na balkonie?!
Adi z dumą:
 - Krzyczy. Sam ją tam zamknąłem.
😱


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz